Pistacjowy Zakątek Część 11

A tymczasem......
Tydzień zleciał i za pasem



Piątunio , piąteczek , piątek
I znów czeka Zakątek

Upał niemiłosiernie daje nam w kość
Lecz my nie mamy dość

Po pracy pakujemy manatki
I swoje stare gnatki

By za mniej więcej pół godzinki
Mieć uśmiechnięte minki


Piątek już nam się nic nie chce
Błoga chwila łechce

Lecz już w głowie plan się snuje
Jak to jutro się zwerbuje

I wyplewię , i pokoszę
Takie wielkie me rozkosze

Rano wstaję nie marudzę
Przecież nic się nie natrudzę

Tylko jeszcze deser ciasto zrobić
Może się w lodówce schłodzić




Do ogródka migiem migiem
A po pracy no to dźwigiem

Bo się podnieść nie potrafię
Przy tym tak okropnie sapię

Nie dam rady do wieczora
Chyba już na kąpiel pora

No bo Basia mi dzwoniła
I się z nami umówiła

Wieczór fajny z sąsiadami
No niestety już za nami

A w niedzielę
Po kościele

Wypad na Czechowice
Odwiedzić Agę , Adika i okolice




Ranna kawa w miłym gronie
W sercu się zapalił płomień

Bo wróciły nam wspomnienia
Lecz czas szybko wszystko zmienia

Trzeba się jednak nie smucić
Do Zakątka znów powrócić

Na żaglowce już tu byli
Potem nas tu odwiedzili

Basia z Piotrem też przybyli
Szpadla? ryla? tu użyli

Bowiem czeka nas tu budowa
Lecz o tym innym razem mowa


A pod budowę trzeba przestrzeni
A tam rośnie trochę zieleni

Cześć wzięła Iza, a część Basia
I tyle widzieliśmy tu Michasia


Andrzeje spakowali Michałka do samochodu
Siedział tak ze zajął pół przodu



A Baśka na nockę się udała
Ot i historia cała

A co w tym tygodniu się będzie działo
Spiszę i będzie się to publikowało





Komentarze

Popularne posty