Dawniej a dziś 4
Witam w jesienna niedzielę, taka pogoda daje nam czas na wtulenie się w kocyk. Ciepła herbatka, futrzane kapcie, świeczka zapalona, sprawiają nastrój na rozmyślania. Tak i ja się rozmarzyłam, o tym jak to kiedyś bywało. Zachęcam do takich rozmyślań, czasem też do dyskusji wśród swoich, by milej sie na sercu zrobiło, a wspomnienia ożyją. Kto ma chęć dorzucić tu swoje przysłowiowe dwa grosze, niech podzieli się w komentarzu spostrzeżeniami. Być może bedzie to inspiracja na kolejny wpis z tego tytułu.
Na myśl mi przychodzą chwile
Kiedy było bardziej milej
A było to z pół wieku temu
Gdy przyjazny był jeden drugiemu
Ludzie się bardziej ze sobą znali
A przy tym się nie oczerniali
Przed domem, furtką czy płotem
Nawet na ławce przed blokiem
Siadała sąsiadka, przychodziła druga
Opowiadały tak, że nie wiała nuda
Zawsze do powiedzenia coś miały
Internetu nie potrzebowały
Seriali co nam czas kradnie i mąci
Bo ilość odcinków to tysiące
Sąsiedzi nastawieni do siebie przyjaźnie
Dziś patrzę i widzę to mniej wyraźnie
Bo często domy tak otoczone płotami
Że nie widać kto mieszka obok z nami
Że dzień dobry nie słychać nawet
Bo płot betonowy robi za barykadę
A wtedy ludzie chętniej pomagali
Izolować sie nie potrzebowali
Wpadałeś z nienacka bez zapowiedzi
I można było przy herbatce posiedzieć
Bo za kawą się w kolejce stało
Gościło się tym co się miało
Dziś świat do przodu szalenie gna
Lecz gdzie w tym wszystkim jesteś ty i ja
Zabiegany choć sztuczną inteligencję mamy
Zapracowany, a niekoniecznie doceniany
Presja chęć by więcej mieć
By posiadać i ciągle coś chcieć
Gdzie w tym to co wartość przed laty miało
Gdzie w tym to czego przedtem tak się też niedoceniało
Czy patrząc wstecz dostrzegamy
Że pomimo dóbr osobistych to nie wiele mamy
Dbajmy o relacje, dbajmy o wspólny czas
Bo być może za chwilę nie będzie w tym nas
Nie trzeba jączyć i podkładać kłody
Nie trzeba wbijać szpilek i wkładać do wrzącej wody
Wystarczy poprostu być tu i teraz
Bo czas nam swoje i tak zabiera
A tak naprawdę nie wiemy ile?
Ile fajnych chwil możemy spędzić mile

.jpg)










Tak Bogusiu, pamiętam jak byłam biegającym SMS em do cioci, gdy postanowiliśmy z rodzicami wybrać się na niedzielną kawkę. To biegłam przodem żeby sprawdzić czy są w domu, i zawsze cieszyłam się jak już weszłam i mogłam pomachać rodzicom że są:) nikt nigdy się na umawiał, nie zapowiedział a i tak tradycyjnie w sobotę wszyscy piekli coś słodkiego, żeby było „ jakby ktoś przyszedł”. Łezka w oku się kręci od tych Twoich wspomnień. Bogdan ma też swoje opowieści jak imprezowali po kolei u wszystkich na podwórkach. A teraz te „ ułatwiacze” zabierają nam czas i chęci spotkania. A i ludzie są tacy że czasem wolisz się odizolować, bo jak już wejdą to w buciorach nie tylko do domu ale i w życie. Bo im nudno, bo nic się nie dzieje to trzeba pomieszać w garnku sąsiada i poobserwować 😆
OdpowiedzUsuńDziękuję Gabrysiu za miłe słowa inspirujące do kolejnego wpisu💝💝💝
UsuńTeraz możemy tylko wspominać tamte wspaniałe dla nas czasy. Cieszmy się z tego, że jeszcze wspominamy. Pozdrawiam radośnie 💐🥰👋
OdpowiedzUsuń